Nadszedł ten dzień, trzy miesiące minęły bezpowrotnie. Konkurs Daj się poznać 2017 dobiega końca. Pora więc na małe podsumowanie i kilka refleksji. Zapraszam do lektury!
Projekt
Dla mnie ta przyjemniejsza część konkursu. Plan minimum został wykonany, gra w podstawowej wersji działa. Co prawda muszę dodać jeszcze kilka szczegółów przed jej upublicznieniem (np. większa baza słów), ale to już jest bardziej kwestia niezwiązana z programowaniem. Co mi się udało zrobić opisałem w poprzednim poście, dlatego nie będę się na ten temat rozpisywał. Czy mogłem zrobić więcej? Ciężko mi powiedzieć. Na pewno bardzo dużo czasu poświęciłem na poznanie nowych technologii. Nie obyło się także bez walki z problemami związanymi z niestabilnymi jeszcze technologiami. Wiadomo, gdybym użył znanych mi narzędzi, dużo więcej udałoby mi się zrobić. Ale nie o to mi chodziło, to właśnie o poznanie nowych rzeczy tutaj chodziło. Czy jestem zadowolony z wyników pracy? Myślę, że tak. Powiedzmy że szklanka w tym przypadku jest w połowie pełna.
Blog
To była ciężka przeprawa. Stres związany z przelewaniem swoich myśli oraz przekazywaniem ich publicznie był na początku bardzo duży. Z czasem jednak już o tym nie myślałem, więc tutaj duży plus! Podobnie było z czasem jaki musiałem poświęcać na pisanie postów. Na początku potrzebowałem na to 3-4 godziny, nie licząc oczywiście czasu na research w danym temacie. Tutaj także nabrałem wprawy, udało mi się zejść do około 2 godzin na samo pisanie artykułów. Niestety czas pracy zacząłem zapisywać dopiero pod koniec marca, dlatego nie mam dokładnego porównania jak to się zmieniało. Często zamiast blogować, miałem ochotę dalej rozwijać projekt. Ale wiadomo, trzeba się było trzymać harmonogramu i posty musiały się pojawiać.
Dzisiejszy post jest dwudziestym w trakcie trwania konkursu. Minimum wykonane, udało się wytrwać, trochę jak ten mem. Na początku konkursu posty pisałem z większym entuzjazmem niż w ostatnich tygodniach. Nie wiem czy 20 postów to aż tak dużo, ale ilość ta trochę mi ciążyła. Dlatego cieszę się że konkurs dobiega już końca(prawie tak bardzo jak fakt, że wytrzymałem do finału). Posty w których opisywałem tylko to, co udało mi się zrobić w projekcie, traktowałem jako przykry obowiązek. Jednak ku mojemu zdziwieniu, pisanie tych bardziej technicznych postów sprawiało mi wiele frajdy.
Trochę liczb
Skoro już była mowa o tym, ile czasu poświęcałem na pisanie postów, podzielę się ile czasu poświęciłem na projekt. Nie są to dane całkowite, bo zacząłem je śledzić dopiero od 26 marca, więc już praktycznie po pierwszym miesiącu. Jestem pewny, że razem z danymi za cały marzec, dużo więcej godzin znalazło by się w statystykach odnośnie pisania bloga.
Jak widać, duuużo więcej czasu poświęciłem na sam projekt. Około 24h na 12 postów. W marcu proporcje były moim zdaniem odwrotne, ale tego nie mam niestety jak sprawdzić, musicie mi uwierzyć na słowo.
Jak widać, początek kwietnia to był najbardziej pracowity okres. Tutaj prosta przyczyna, miałem kilka dni wolnego. A dalej to już różnie bywało. Powiedziałbym, że pracowałem w równych dwutygodniowych cyklach, ale nie wiem z czego to wynikało. Na koniec jeszcze ogólne podsumowanie. Można powiedzieć, że udało mi się wykręcić dodatkowe pół etatu.
Co dalej?
Jeżeli chodzi o projekt, to na pewno doprowadzę go do końca. Sam chcę z niego korzystać. Myślę, że moi znajomi też czasem z niego skorzystają. A co dalej z blogiem? Przyznam szczerze, że spodobało mi się pisanie postów. Spotkałem się z kilkoma miłymi słowami w związku z niektórymi postami, dlatego na pewno będę starał się wrzucać tutaj coś nowego raz na jakiś czas. Oczywiście nie z taką częstotliwością jak dotychczas, a na pewno dam sobie kilka długich dni przerwy.
Jeżeli chodzi o sam konkurs, to dał mi sporego kopa motywacyjnego do pracy. Czy wezmę jednak udział za rok? Nie wydaje mi się. Wiem już, że jeżeli chce, to potrafię wytrwać i pracować z taką regularnością. Jednak praca na blogu i tak częste jego aktualizowanie to dla mnie troszkę za dużo. Dlatego za rok będę tylko obserwował poczynania innych.
Dziękuję tym, którzy czytali moje wypociny przez ten czas. Gdyby nie Wy i ta skromna, ale regularna liczba wejść na bloga nie wytrwałbym do końca! Pozdrawiam i zapraszam ponownie!